2024-01-12 20:00, akt.2024-01-12 23:23
publikacja
2024-01-12 20:00
aktualizacja
2024-01-12 23:23
Podziel się
W Polsce dawno już nie było wywiadu w takiej formule - jednocześnie 3 kanały telewizyjne transmitowały wywiad z premierem Donaldem Tuskiem. Wśród pytań nie zabrakło tych o bieżące wydarzenia - m.in. o zatrzymanie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, ale też o wojnę w Ukrainie czy praworządność.


Na początku wywiadu zapytano Donalda Tuska czy był zszokowany decyzja prezydenta Andrzeja Dudy o ponownym ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika.
- "To, co może być zaskakujące to to, że pan prezydent postanowił o ułaskawieniu, ale nie wydał aktu łaski. To może być męczące dla widzów waszych stacji, że nie do końca wiadomo, czy pan prezydent chce ich ułaskawić, czy ich ułaskawił" - mówił Tusk.
- "Za przestępstwo, za jakie zostali skazani prawomocnym wyrokiem, w niektórych krajach europejskich grozi dożywocie. Według wyroku sądu popełnili bardzo poważne przestępstwo. Konsekwencją tego była krzywda ludzi" - dodał Tusk.
"Jako premier nie mam nic do powiedzenia na temat prób ułaskawiania przez pana Prezydenta, panów Wąsika i Kamińskiego, z oczywistych względów - nie mam tych kompetencji. O tej sprawie powinni decydować prawnicy, w tym niezależne sądy" - stwierdził Donald Tusk.
- "Dla mnie byłoby to obojętne, czy w sejmie siedzi pan Wąsik i Kamiński, czy ich następcy na listach. I prawdopodobnie wszystkim byłoby wygodniej gdyby nie było zamieszania wokół ich mandatów" - dodał później Tusk.
Rząd Tuska ujawni nadużycia w spółkach skarbu państwa za rządów PiS
- "Państwo sobie nie wyobrażacie, co Polska zobaczy w najbliższych tygodniach. Znaczy skalę nadużyć finansowych najwyższych funkcjonariuszy PiS-owskich, szczególnie w spółkach skarbu państwa. Włos na głowie się jeży" - zapowiada premier Tusk.
„Będą konkursy. Z panem ministrem Borysem Budką (minister aktywów państwowych – PAP) przedstawimy bardzo precyzyjnie listę tych firm, gdzie ze względu na bezpieczeństwo strategiczne państwa, nie będziemy udawać, że rząd nie będzie mieć wpływu na to, kto zarządza tymi spółkami i z jakiego powodu. Ale we wszystkich bez wyjątku sytuacjach będzie obowiązywał konkurs i idea komitetów nominacyjnych – jest w tej chwili realizowana przez pana ministra Budkę” – zapowiedział premier.
"Dla każdego, kto ośmieliłby się do mnie przyjść, czy z mojej partii, czy z partii koalicyjnej i powiedział, że ma +wicie, rozumicie+ znajomego, który idealnie nadaje się do spółki Skarbu Państwa, byłby to ostatni dzień na urzędzie” – podkreślił.
Premier dodał, że jest oczywistym, iż w wypadku spółek o znaczeniu strategicznym np. dla bezpieczeństwa energetycznego państwa, będzie brana pod uwagę także rekomendacja. "Ale i tak każdy będzie musiał przejść procedurę. To będzie ocena publiczna i procedura konkursowa” - dodał.
„Te procesy będą transparentne. Nie mówię, że będziecie mieli transmisję +live+ z posiedzeń rad nadzorczych, bo to są spółki giełdowe, natomiast zadbam osobiście o to z panem ministrem Budką, żeby proces był czytelny dla opinii publicznej, oparty o czytelne zasady. Konkurs będzie metodą, której nikt nie będzie mógł ominąć w żadnej spółce Skarbu Państwa” - podkreślił.
Dodał, że chciałby, aby państwo było obecne w spółkach wyłącznie tam, gdzie to ma strategiczne znaczenie dla jego bezpieczeństwa, „ale też nie jestem takim naiwnym liberałem i nie mam żadnej wątpliwości, że zwłaszcza w kontekście tego, co dzieje się globalnie, państwo musi mieć kontrolę nad tymi kluczowymi spółkami energetycznymi, przemysłowymi, etc.” – zaznaczył premier.
"Albo jest praworządność, albo są kliki i koterie. Ktoś mówi brutalnie, że to program CelaPlus i dzisiaj mamy przysłowiowo KorytoMinus, czyli odcinanie od nieuzasadnionych przywilejów ludzi władzy. Skala nadużyć finansowej pazerności jaką zobaczymy w raporcie o spółkach skarbu państwa jest zatrważająca" - mówił polityk.
Tusk: Jest wiele możliwości wyświetlenia prawdy nt. działań Glapińskiego
Pytany o to, "dlaczego z listy stu konkretów na pierwsze sto dni rządów znika nazwisko Adama Glapińskiego", premier Donald Tusk powiedział: "mamy do czynienia z różnymi interpretacjami prawnymi". "Chociaż ludzie, którzy byli bardzo przywiązani do konstytucji i do przepisów prawa, wiedzieli od samego początku, że z różnych powodów, także formalnych, pani Julia Przyłębska nie jest szefową Trybunału Konstytucyjnego. Nie przypadkowo ludzie niezwiązani w żaden sposób ze mną czy z moją partią polityczną prawie wszyscy używają tego terminu +Trybunał pani Julii Przyłębskiej+, wiedząc, że to nie jest ten Trybunał Konstytucyjny, o którym mówi nasza konstytucja" - wyjaśnił.
"Sam pomysł, żeby wykorzystać to ciało, które nazywa się Trybunałem Konstytucyjnym z panią Przyłębską na czele, żeby to ciało zajęło się bezprecedensowym ułaskawieniem pana Glapińskiego, zanim podjęto jakiekolwiek procedury" - mówił. "Jest wiele prawnych możliwości wyświetlenia całej prawdy na temat działań pana prezesa Glapińskiego" - podkreślił premier, dodając, iż "nie chcę, żeby tu było jakiekolwiek wrażenie, że chodzi o +upolowanie+ pana Glapińskiego".
Przeczytaj także
Glapiński stanie przed Trybunałem Stanu? Tusk: Werdykt TK nie jest wiążącyDonald Tusk ocenił, że "ostatnie decyzje Adama Glapińskiego wskazują, że nie życzy dobrze rządowi, co znaczy, że nie życzy dobrze Polsce". "Mówię o jego decyzjach też finansowych" - dodał.
"Jest wiele powodów i wiele dróg dojścia do odpowiedzialności pana prezesa Glapińskiego. Czy to jest odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu. Moim zdaniem ten dziwny werdykt pani Przyłębskiej nie jest wiążący" - zaznaczył. "Ale są także inne drogi dochodzenia do takiej odpowiedzialności prawnej pana Glapińskiego za to, co robił jako prezes (Narodowego Banku Polskiego - PAP). I znajdziemy te sposoby" - zapewnił Prezes Rady Ministrów.
"Naprawa" mediów publicznych wg premiera Donalda Tuska
Premier podczas wywiadu został zapytany, ile daje czasu szefowi MKiDN Bartłomiejowi Sienkiewiczowi, aby uporządkował sprawę mediów publicznych i czy zamierza je finansować.
"Nie mam włączonego stopera. Na razie trwa proces i nam też bardzo zależy na tym, żeby to był proces jednoznacznie umocowany w regułach prawa, dlatego wszystkie decyzje, które podejmuje minister Sienkiewicz i osoby zaangażowane w ten proces, one i tak podlegają ocenie prawnej i ocenie sądów" - odpowiedział szef rządu. "Niektóre sprawy sądom będą się nie podobały, niektóre będą się podobały - będziemy respektowali decyzje sądowe" - zaznaczył.
Jak podkreślił szef rządu, "porządkowanie w mediach publicznych postępuje bardzo efektywnie i to nie jest jakiś dramatyczny wyścig z czasem".
Według premiera "w PiS-ie nie są sobie w stanie wyobrazić, że szefem mediów publicznych czy telewizji publicznej staje się ktoś, kogo premier rządu nie widział nigdy w życiu na oczy, to niewyobrażalny standard".
Szef rządu wskazał, że warto porównać, jak media publiczne relacjonują manifestacje PiS, a jak relacjonowały marsze w Warszawie organizowanego przez niego i ówczesną opozycję. "Idealne zestawienie, jak powinny pracować media publiczne, a jak nie powinny" - dodał. "Na razie jestem usatysfakcjonowany tą zmianą" - podkreślił.
Premier pytany o oddalenie kilka dni temu przez sąd rejestrowy wniosku o wpis zmiany danych w Krajowym Rejestrze Sądowym dotyczących spółki "Telewizja Polska" SA. oraz o to, że podważa to decyzje ministra Sienkiewicza, odparł: "Proszę zwrócić uwagę, że my podejmujemy decyzje i staramy się ją uprawomocnić decyzją sądu i dlatego też minister Sienkiewicz szukał różnych sposobów de facto ratowania mediów publicznych po tym zawale, jakie zafundował PiS mediom publicznym".
Tusk podkreślił, że Sienkiewicz postępował i postępuje zgodnie z prawem. "Jeśli podejmował decyzje, które są zakwestionowane, to one nie będą w mocy, więc tutaj nie ma żadnego ryzyka" - przekonywał. "Nie jesteśmy nieomylni i będziemy się trzymali tej zasady zawsze - nasze decyzje będą wtedy w mocy, kiedy będą miały legalny charakter, a legalności decyzji będzie rozstrzygał sądu, prawo i procedury" - dodał.
"Nie ustąpimy w naprawianiu tej sytuacji. Będziemy szukali różnych sposobów prawnych, ale zawsze z respektowaniem prawa" - podkreślił szef rządu.
Pytany o długofalowe finansowanie mediów publicznych, szef rządu zapowiedział: "Znajdziemy sposób, ale bez porównania oszczędniejszy niż to Bizancjum za czasów (Jacka) Kurskiego (były prezes TVP - PAP) i jego następcy. Bo jestem absolutnie przekonany, że media publiczne są wartością publiczną i zasługują na wsparcie, ale to nie może być fabryka robienia pieniędzy przez ludzi, którzy z dziennikarstwem i z mediami nie mieli tak naprawdę nic wspólnego".
"Chce państwa uspokoić, środków niezbędnych, żeby media publiczne, zgodnie z misją publiczną działały - tych środków nie zabraknie, tylko, że naprawdę nie trzeba na to miliardów - tak, jak to zaprojektował to kiedyś (Jarosław) Kaczyński i (Jacek) Kurski" - zapewniał.
Pytany o konsekwencje dla byłego prezesa TVP Jacka Kurskiego, odpowiedział, że miałby osobiście tysiąc powodów, aby pamiętać o jego działaniach, kiedy uderzał w jego rodzinę. "On okrył się, moim zdaniem, hańbą i tak na resztę życia i większej kary nie będzie niż ta świadomość" - dodał i wskazywał, że osoby z obozu politycznego Kurskiego nie mają o nim dobrego zdania.
"Jeśli się okaże, a to nie jest moje zadanie, że dokonał nadużyć i przestępstw - będzie odpowiadał jak każdy inny człowiek, ale ja tu nie mam nic do powiedzenia, bo ja nie prowadzę śledztw" - mówił Tusk.
Tusk o wojnie w Ukrainie i praworządności
Premier Donald Tusk poinformował też, żew poniedziałek o godz. 11 spotka się z prezydentem Andrzejem Dudą m.in., aby rozmawiać o zaplanowanej na najbliższe dni wizycie w Kijowie.Sytuacja w Ukrainie i na froncie to jest kwestia numer jeden, ze względu na polskie bezpieczeństwo - dodał.
Premier pytany o to, jak po zmianie rządu będą wyglądać relacje między Polską i Ukrainą, zapewnił, że jeśli chodzi o wsparcie Ukrainy w wojnie z Rosją, to - jak zaznaczył - "nie ma wątpliwości, że Ukraina potrzebuje pomocy i naszej, i całego świata". Zapewnił też że polska administracja będzie propagować wspólne wydatki na zbrojenia zarówno z USA jak i UE. "Europa musi stanąć na wysokości zadania i zainwestować więcej w zakupy broni, bo ta wojna może trwać długo" - powiedział. Podkreślił, że nie może być żadnego wahania w kwestii wsparcia dla Ukrainy.
Szef rządu zaznaczył również, że będzie bardziej asertywny, jeśli chodzi o ochronę interesów polskich grup zawodowych, które poniosły straty w wyniku "gry nieczystych interesów" po obu stronach granicy.
"Będę oczekiwał od strony ukraińskiej, żeby pomogła nam te patologie wyleczyć, tak żeby nasi rolnicy czy przewoźnicy nie musieli blokować granic" - mówił. Podkreślił, że Polacy chcą pomagać Ukrainie, ale nie mogą być z tego powodu poszkodowani.
Przeczytaj także
Przedterminowe wybory? Premier: Nie chciałbym się zgodzić na coś, co moim zdaniem jest nielegalneW trakcie wywiadu poruszono także kwestię Prokuratora Krajowego. Minister Sprawiedliwości Adam Bodnar zdecydował, że od 12 stycznia br. Dariusz Barski pozostaje w stanie spoczynku, co zaś powoduje niemożność sprawowania przez niego tej funkcji. Z tą decyzją nie zgadza się Prokuratura Krajowa.
Nie chcę mieć w swoim rządzie Ministra, który pyta mnie co ma robić w kwestii przestrzegania prawa, niezawisłości sędziowskiej, postępowań prokuratorskich. Pan Minister Adam Bodnar został Ministrem Sprawiedliwości i Prokuratorem Generalnym, bo nie jest członkiem partii politycznej. Mam do niego pełne zaufanie - podkreślił.
- My nie mamy dwóch Prokuratorów Krajowych. Jeśli ktoś mówi o sobie, że jest nadal Prokuratorem Krajowym, mimo decyzji Prokuratora Generalnego, to to nie jest tak, że on nadal jest. Nie, on nie jest - stwierdził Donald Tusk.
Nie mam żadnych wątpliwości, że nie mamy dwóch prokuratorów krajowych. Nie będę udawał, że mamy dwa sądy, dwa trybunały. Chcę, żeby w Polsce przywrócono władzę konstytucji. Do roku 2015 były gorące kampanie, nigdy nie było tak, że ten, kto bierze władze, zagarnia dla siebie wszystkie instytucje państwa - dodał.
Donald Tusk: To prezydentjest sprawcą tego zamieszania konstytucyjnego
"Nie będę zapominał, że to prezydent jest sprawcą tego zamieszania konstytucyjnego, ustrojowego i sądowego. Rok 2015, 2016 2017 to są wspólne decyzje prezydenta Dudy i pana Kaczyńskiego" - powiedział szef rządu, dodając, że mówił już o tym prezydentowi.
Jak ocenił Tusk, "minister (Zbigniew) Ziobro zdewastował polską prokuraturę i podporządkował ją partii politycznej". "Przez osiem lat PiS dewastował niezależność sądów i prokuratury, zrujnował państwo prawa w Polsce, z udziałem pana prezydenta. Uważam, że to ten moment wszyscy powinniśmy się wycofać z twardych stanowisk na rzecz przywrócenia państwa prawa" - oświadczył.
Według premiera Tuska "jest formalny, poważny powód dla którego Prokurator Generalny uznał, że pan Barski nie jest Prokuratorem Krajowym, a jego odwołanie i mianowanie w niektórych trybach wymaga akceptacji prezydenta, a w niektórych nie wymaga". Premier wyraził jednocześnie nadzieję, że "pan prezydent i minister sprawiedliwości mogą sobie to wyjaśnić".
Rząd Tuska chce nowych przepisów ws. aborcji
Szef rządu, w wywiadzie dla TVN24, TVP i Polsatu News, odniósł się do kwestii "czy dla takiego projektu KO (bezpiecznej aborcji do 12 tygodnia - PAP) będzie większość w Sejmie". "Ja mogę wziąć odpowiedzialność, także za Szymona Hołownię, czy Władysława Kosiniaka-Kamysza, ale oni nie ukrywali, że mają inny pogląd w tej sprawie i dostali te swoje 15 proc. głosów" - przypomniał Tusk.
"Każdy, kto głosował na PSL, czy na Polskę 2050, nie mógł mieć wątpliwości, że w sprawie aborcji są zwolennikami tak zwanego kompromisu, a później referendum. I nikt nie miał wątpliwości, że w przypadku KO projektem jest legalna i bezpieczna aborcja do 12 tygodnia" - przypomniał.
Jak dodał "ponieważ nie przekonałem marszałka Sejmu (Szymona - PAP) Hołownię i premiera (Władysława - PAP) Kosiniaka-Kamysza, aby zaakceptowali projekt aborcja legalna do 12 tygodnia, więc będziemy się starali go przegłosować w Sejmie". "Czy będzie na to większość głosów? Jeśli Trzecia Droga nie zmieni zdania, to pewnie nie, bo na PiS nie ma co liczyć" - ocenił Donald Tusk.
"W tej chwili, przede wszystkim, pracujemy nad tym, aby niezależnie od postępu lub braku postępu w ustawach, żeby zmieniła się radykalnie praktyka postępowania w polskich szpitalach, to znaczy, żeby lekarze - i do tego będą służyły i konkretne przepisy, i oficjalne rekomendacje - mieli pełną świadomość, że są odpowiedzialni za bezpieczeństwo kobiety" - powiedział premier.
Jak wskazał, pojawiał się argument, że lekarze nie decydują się na przerywanie ciąży także w sytuacji zagrożenia kobiety, gdyż bali się prokuratury. "Sytuacja zmieni się o 180 stopni. Tak naprawdę powinni niepokoić się ci, którzy w takiej sytuacji odmawiają pomocy kobiecie. To jest dla mnie normalna sytuacja" - podkreślił premier.
"Wrócimy do tej rozmowy, jeśli okaże się, że jedynym sposobem na liberalizację prawa aborcyjnego jest referendum. Ja jestem temu przeciwny, ale jeśli to będzie to jedyny sposób, to wrócimy z tym pytaniem, ale musimy zapytać oczywiście o to kobiety" - mówił premier.
Jak poinformował, "jest już gotowy projekt, który umożliwi dostęp bez recepty do tak zwanej pigułki dzień po, uproszczenie". "Też dla niektórych okazał się on niespodziewanie ideologiczny. (...) Ja tutaj też nie ustąpię" - dodał.
JM/PAP